Co jakiś czas słyszę lub czytam… nie traktujcie psów jak dzieci! Osoby, które to mówią, zazwyczaj nie tłumaczą, co dokładnie mają na myśli i dlaczego tak uważają. A hasło to powtarzają zarówno osoby “pracujące” z psami, jak i te, które z psami miały w życiu niewiele do czynienia.
Zacznijmy od próby odpowiedzenia sobie na pytanie…
Jak traktowane są dzieci?
- dzieci, które mogą bawić się w błocie, i te, które mają zakaz ubrudzenia się,
- dzieci, które mogą zjeść lody przed obiadem, dzieci, które dostaną deser tylko jak zjedzą wszystko z talerza i te, które “nie zasłużyły” na deser,
- dzieci wychowywane w ciągłej presji, mające wykonywać zadania rodziców – nie pytaj, nie filozofuj, nie miej własnego zdania, rób dokładnie to czego oczekujemy,
- dzieci nadopiekuńczych rodziców, nadmiernie kontrolowane i ograniczane, trzymane z dala od wszelkich potencjalnych niebezpieczeństw,
- dzieci wychowywane w zrozumieniu i empatii, mądrze i stopniowo uczone życia w społeczeństwie, otrzymujące wsparcie odpowiednie do ich wieku i potrzeb.
- itd.
Do czego zmierzam? Nie ma czegoś takiego jak jeden, uniwersalny, spójny sposób traktowania dzieci przez dorosłych. Dzieci są traktowane bardzo różnie.
Co w takim razie mają robić opiekunowie psów, żeby nie być posądzonymi o traktowanie psów jak dzieci?
Mam wrażenie, że odbiorcami tych “zarzutów” są osoby, które:
- chcą poznać psi gatunek
- starają się spełniać psie potrzeby
- dbają o zdrowie psów
- starają się zapewnić psom poczucie bezpieczeństwa
- nie stosują agresywnej formy kary
- biorą psy pod uwagę w swoich codziennych planach (a nawet dostosowują plany do psów!)
Kiedy traktujemy psy jak dzieci?
Długo myślałam, czy istnieje coś, co jako dorośli robimy w kontaktach opiekuńczych z dziećmi, co jednocześnie może być szkodliwe w kontekście traktowania psów i… mam to!
W przeciwieństwie do dorosłych, dzieci są dużo częściej głaskane i przytulane (czasem za często i mimo niezadowolenia dzieci, ich sprzeciwu i braku gotowości do kontaktu). W ten sposób okazujemy im uczucia i dajemy wsparcie.
Przytulanie psów
Niektóre psy kochają kontakt fizyczny ze swoim człowiekiem, jednak wiele z nich jest głaskana i przytulana bez naszej refleksji.
Po prostu mamy taki odruch i nie zważamy na to, czy w danej sytuacji dotykanie pomaga czy przeszkadza psu. Czy rodzaj (tarmoszenie / przegłaskiwanie) i miejsce głaskania (głowa / łopatki / szyja) dobraliśmy do bieżącej potrzeby psa?
Jeśli mowa o głaskaniu i przytulaniu, to może faktycznie nie traktujcie psów jak dzieci?
Tak naprawdę, w kontekście wszystkich dyskusji o psach i dzieciach, myślę, że to porównanie powinno po prostu zniknąć ze słownika.
Ja uważam, że psy to psy, a dzieci to dzieci. Tak jak nie powinno się porównywać gruszek do pomarańczy, tak samo nie powinno się porównywać dzieci do psów. Bo wiecie, gruszki i pomarańcze mają ze sobą trochę wspólnego (tak samo jak psy i ludzie, a nawet ludzkie dzieci 🫢), ale nikt nie mówi, żeby nie traktować gruszek jak pomarańczy 😅
Dodaj komentarz